Zamki Ukrainy (wyprawa pierwsza, lipiec 2019 r.) (część IV)

Część III 

W lesie obok Harazdży szukamy dwóch opuszczonych obozów pionierskich - "Gwardiejec" i "Liesnaja Poliana". Okazuje się jednak że wcale nie są opuszczone, a wejść na ich teren nie sposób, ponieważ otoczone są betonowym murem. Na wjeździe do "Gwardiejca" stoi zaś całkiem nowa brama.

Obóz pionierski "Gwardiejec" i "Liesnaja Poliana" (Harazdża)
 
 
Obóz pionierski "Gwardiejec" i "Liesnaja Poliana" (Harazdża)


Wracamy pod wiejski sklepobar, przy którym chwilę wcześniej robiliśmy przerwę. Wtedy z podsklepia wyskakuje dwóch wesołych już panów w średnim wieku i zaczynają biec za autem. Biorąc pod uwagę, że mamy na dachu sporo ekwipunku myślę, że coś mogło się odpiąć i chcą nam o tym powiedzieć. Zatrzymuję się, pijaczki dopadają Tojotę. Oczywiście wszystko na górze jest w porządku, po prostu chcą podwózki do wioski obok. Tak się składa, że zmierzamy w tamtym kierunku, ale problemem jest miejsce. W końcu jedziemy w czwórkę, a ich jest dwóch. Informuję ich o tym fakcie, jednak dla nich nie stanowi to żadnego problemu. Ładują się do tyłu miażdżąc niezadowolone z tego faktu dziewczyny. Wiadomo przecież nie od dzisiaj, że na Ukrainie nie ma czegoś takiego jak brak miejsca. Nikt nigdy nie zostaje. Wysadzamy ich przed Chorłupami, przy małych daczach. Zapraszają. Mówią, że dziewczyny narwą sobie truskawek, a dla mnie będzie coś typowo ukraińskiego. Grzecznie odmawiam, ponieważ chcemy jeszcze trochę dzisiaj przejechać, a wiadomo czym taka wizyta się skończy. Zawiedzeni odmową wysiadają, obcałowując na pożegnanie wszystkie pasażerki płci żeńskiej. Po trwającym dłuższą chwilę rozstaniu, w trakcie którego chyba z cztery razy chłopcy ponawiają zaproszenie, odjeżdżamy w stronę Pokaszczowa (Pokaszcziw).

W drodze do Pokaszczowa
 
 
W drodze do Pokaszczowa
 
 
W drodze do Pokaszczowa


Będąc we wsi zatrzymujemy się oczywiście pod sklepem, który ozdobiony jest napisem "prodowolczi towary".

Sklepobar (Pokaszcziw)


Jak wspomniałem już wcześniej tradycja zwiedzania ukraińskiej prowincji wymaga, by w każdym napotkanym sklepobarze dokonać zakupu butelki piwa. Dostaję ochrzan od dziewczyn, że zawsze wracam z piwem, a dla nich to nic nie przyniosę. Sklepik w Pokaszczowie dostarcza okazji, by zmienić ten stan rzeczy. Dokupuję więc dla pasażerek deser w postaci ciepłych lodów. A sobie Lwiwskie.

Ciepłe lody z Pokaszczowa


Powoli zbliżamy się do kolejnej miejscowości z zamkiem, Ołyki. Mamy już porę obiadową, więc organizujemy posiłek na ołyckim podkslepiu.

W drodze do Ołyki
 
 
Sklepobar (Ołyka)


Po konsumpcji jedziemy prosto do głównej atrakcji wsi. Zamek w Ołyce został wzniesiony w latach 1540-1564 przez księcia Mikołaja Radziwiłła, marszałka i kanclerza wielkiego litewskiego oraz kasztelana wileńskiego. W 1640 r. zamek w stylu renesansowym rozbudował Albrycht Stanisław Radziwiłł - powstały wtedy cztery bastiony w narożnikach. Kolejna przebudowa odbyła się w latach 1740-1760 z inicjatywy księcia Michała Radziwiłła, wojewody wileńskiego i hetmana wielkiego litewskiego, tym razem w stylu barokowym. Od 1945 roku w zamku mieści się szpital psychiatryczny.
Wewnątrz zamku znajdował się spory zbiór dzieł sztuki - stylowych mebli, portretów Radziwiłłów, makat i gobelinów. Była tu także pokaźnych rozmiarów biblioteka oraz zbrojownia. Większość zbiorów została zrabowana podczas II Wojny Światowej, a ocalałą część przeniesiono do muzeum w Łucku.
Zamek jest w stanie opłakanym, mimo tego wspomniany psychiatryk funkcjonuje bez przeszkód. Mury są popękane, po ścianach leje się deszczówka, łatwo zauważyć ubytki w dachu. Mimo, że jest to teren szpitala psychiatrycznego, na obszerny i zarazem zaniedbany dziedziniec wchodzimy bez najmniejszych problemów. Nikt nas nie zatrzymuje, nikt o nic nie pyta. Może nie jest to zbyt dziwne, bo w końcu nikogo nie spotykamy. Z sal szpitalnych dochodzą jęki i pokrzykiwania, wprowadzające atmosferę niepokoju a nawet grozy.

Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)
 
 
Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)
 
 
Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)
 
 
Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)
 
 
Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)
 
 
Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)


Teren zamku opuszczamy tylną bramą, która jest w stanie opłakanym, po czym stajemy na zewnątrz  kompleksu. Od tej strony wszystko wygląda jeszcze bardziej przygnębiająco. Przykro patrzeć na zabytki tej wagi, które stoją i po prostu walą się w oczach.

Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)
 
 
Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)
 
 
Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)
 
 
Zamek Radziwiłłów, 1540 r. (Ołyka)


Wracamy powoli do auta, a trzeba to zrobić idąc znów przez zamkowy dziedziniec. Wchodzimy w porośnięte krzakami alejki i nagle rozpoczynają się krzyki, ujadania, jakieś słowa, wszystko skierowane w naszą stronę. Wyraźnie słyszę jeden głos dobiegający zza szpitalnych krat, który w więziennym rosyjskim slangu krzyczy coś do dziewczyn. Ja wiem co krzyczy, one, całe szczęście, nie. Mogę zrobić tylko jedno - popędzić trójkę zaniepokojonych już ujadaniem niewiast, nim za murami psychuszki rozpocznie się rewolucja stęsknionych za cielesnymi uciechami pensjonariuszy.
Szybkim krokiem dobijamy do samochodu, odpalamy i spiesznie jedziemy pod kolejny zabytek w Ołyce, Kolegiatę św. Trójcy. Jest to barokowy kościół wzniesiony w latach 1635-1640 na zlecenie Albrychta Stanisława Radziwiłła, na wzór rzymskiego kościoła Il Gesu (Il Gesu, to Kościół Najświętszego Imienia Jezus w Rzymie, macierzysta świątynia zakonu jezuitów oraz prototyp wielu barokowych kościołów na terenie całej Europy). W 1945 r. władze radzieckie podjęły decyzję o zamknięciu kolegiaty, w której urządzono stajnię miejscowego kołchozu, co wywołało jej postępującą degradację. Dopiero w 1991 r., po uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę, podjęto pierwsze prace zabezpieczające. Od 2013 roku polska Fundacja Dziedzictwa Kulturowego prowadzi prace restauratorsko-konserwatorskie, korzystając ze środków przyznanych przez Kancelarię Senatu RP oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
I rzeczywiście dzieje się. Kościół jest oklejony dookoła rusztowaniem, podobnie rzecz ma się wewnątrz. Przed głównym wejściem leży przygotowana do renowacji wieżyczka, dookoła walają się materiały budowlane i gruz. Dostajemy zgodę na wejście do środka, jednak nie ma w nim zbyt wielu imponujących rzeczy. Jest to po prostu rozkradziony i zdemolowany kościół. Trzeba wiele pracy i pieniędzy aby przywrócić temu miejscu dawną świetność. Póki co, kran jest odkręcony. Obchodzimy świątynię dookoła i na jej tyłach odkrywamy zrujnowaną parawanową dzwonnicę. Wygląda jakby ktoś walił do niej serie z kałasza, ponieważ jest dosłownie podziurawiona, jakby od kul.

Kolegiata św. Trójcy, 1635 r. (Ołyka)
 
 
Kolegiata św. Trójcy, 1635 r. (Ołyka)
 
 
Kolegiata św. Trójcy, 1635 r. (Ołyka)
 
 
Kolegiata św. Trójcy, 1635 r. (Ołyka)
 
 
Kolegiata św. Trójcy, 1635 r. (Ołyka)
 
 
Kolegiata św. Trójcy, 1635 r. (Ołyka)
 
 
Kolegiata św. Trójcy, 1635 r. (Ołyka)
 
 
Kolegiata św. Trójcy, 1635 r. (Ołyka)


Znów zaczyna padać deszcz i słyszymy pierwsze grzmoty. Nadchodzi stały element naszej podróży, późnopopołudniowa burza. Jeszcze szybko zajeżdżamy rzucić okiem na cerkiew św. Trójcy z 1886 r., jednak nie próbujemy dostać się do wnętrza, gdyż zaczyna już nieźle lać.

Cerkiew św. Trójcy, 1886 r. (Ołyka)


Opuszczamy Ołykę i kierujemy się na Klewań. Po drodze mijamy wieś Zastawia. I tutaj pojawia się mały problem, ponieważ gdzieś po drodze odwiedzamy błękitną drewnianą cerkiew i zniszczony polski cmentarz. Nie mogę sobie jednak przypomnieć, konkretnie w którym miejscu znajdowały się te dwie rzeczy. W każdym razie, jeśli ktoś będzie krążył w tamtych rejonach ma za zadanie je odnaleźć i dać mi znać gdzie to dokładnie się znajduje!!! Jest to gdzieś pomiędzy Ołyką a Zastawiami, na pewno przed Klewaniem, choć nie wykluczam również możliwości, że to jakaś oddalona od centrum część Ołyki.

Wieś o zapomnianej przez autora nazwie, gdzieś między Ołyką a Klewaniem
 
 
Wieś o zapomnianej przez autora nazwie, gdzieś między Ołyką a Klewaniem
 
 
Wieś o zapomnianej przez autora nazwie, gdzieś między Ołyką a Klewaniem
 
 
Wieś o zapomnianej przez autora nazwie, gdzieś między Ołyką a Klewaniem
 
 
Wieś o zapomnianej przez autora nazwie, gdzieś między Ołyką a Klewaniem
 
 
Wieś o zapomnianej przez autora nazwie, gdzieś między Ołyką a Klewaniem


W każdym razie po zwiedzeniu wspomnianych wcześniej miejsc, w strugach deszczu kierujemy się na Zastawi. Droga jest ciężka, gdyż nasiąknięte wodą gliniaste polne drogi skutecznie uniemożliwiają sensowną jazdę samochodem, który robi się zupełnie niesterowny i jedzie tam gdzie mu się podoba nie reagując na ruchy kierownicą i próby hamowania. Ciężki polny odcinek wieńczymy odpoczynkiem na opuszczonym lotnisku.

W drodze do Zastawi
 
 
W drodze do Zastawi
 
 
W drodze do Zastawi
 
 
Opuszczone lotnisko (W drodze do Zastawi)
 
 
Opuszczone lotnisko (W drodze do Zastawi)


Po wielu trudach dojeżdżamy do Zastawi, a tam odwiedzamy świeżo postawiony sklepobar.

Sklepobar (Zastawia)


Przed nami już tylko Klewań ze swoimi atrakcjami. Przede wszystkim jest to oczywiście zamek. Deszcz przestaje padać, choć na horyzoncie gromadzą się kolejne burzowe chmury. Już wiemy, że tej nocy również nie uda się spędzić w namiocie. Wróćmy do zamku. Była to główna rezydencja Czartoryskich herbu Pogoń Litewska, a została zbudowana przez księcia Michała Czartoryskiego, starostę bracławskiego, w 1475 roku. W 1817 roku część zamku przebudował książę Konstanty Czartoryski, umieszczając w jednej z nowo powstałych oficyn polskie gimnazjum - szkołę powiatową. W 1860 roku Czartoryscy sprzedali swoje dobra carowi Aleksandrowi II. Do I Wojny Światowej mieściło się tu greckokatolickie seminarium duchowne. Budynek został zrujnowany w 1915 roku na skutek prowadzonych w rejonie działań wojennych. Za czasów II Rzeczpospolitej w odbudowanym zamku mieściła się szkoła, a w latach 30 XX wieku zakład poprawczy. W 1992 roku opuszczony zamek doszczętnie strawił pożar.
Nad wyschniętą już dawno fosą znajduje się ceglany mostek, który umożliwia wjazd na zamkowy dziedziniec. Mam trochę wątpliwości czy konstrukcja nie jest gdzieś uszkodzona i nie zawali się podczas przejazdu dość ciężkim samochodem. Podejmuję jednak ryzyko i oczywiście nic się nie dzieje. Zamek jest faktycznie w opłakanym stanie - to po prostu jego ruiny. Wszędzie widać ślady miejscowych imprez i ognisk, wala się dużo potłuczonego szkła. Stropy w większości pozawalane. Również schody to obecnie kupy gruzu. Nie udaje się zatem dostać na wyższe kondygnacje, a ze względu na stan całości nie podejmujemy ryzyka eksploracji dostępnych pomieszczeń. Tego zabytku już chyba nie da się uratować...

Zamek Czartoryskich z 1475 r. (Klewań)
 
 
Zamek Czartoryskich z 1475 r. (Klewań)
 
 
Zamek Czartoryskich z 1475 r. (Klewań)
 
 
Zamek Czartoryskich z 1475 r. (Klewań)
 
 
Zamek Czartoryskich z 1475 r. (Klewań)
 
 
Zamek Czartoryskich z 1475 r. (Klewań)


Opuszczamy zrujnowany zamek i jedziemy zwiedzić barokowy Kościół Zwiastowania Najświętszej Marii Panny. Został on wzniesiony w latach 1610-1630 z fundacji księcia Jerzego Czartoryskiego, który w owym czasie był właścicielem miasteczka. Z Rzymu przywieziono do świątyni relikwie św. Bonifacego i uważany za cudotwórczy Obraz Matki Boskiej Klewańskiej (namalowany około XVII wieku, obecnie znajduje się w kościele w Skwierzynie pod Gorzowem Wielkopolskim). W podziemiach kościoła pochowano fundatora oraz jego synów, Krzysztofa, Aleksandra i Mikołaja Jerzego Czartoryskich. Szczątki książąt zostały odnalezione przez ukraińskich archeologów w październiku 2017 roku w czterech kryptach znajdujących się pod świątynią. 5 maja 2018 roku doczesne szczątki członków rodu złożono w jednym grobowcu. Na ceremonię przybyło z Polski 25 potomków, którzy reprezentowali cztery pokolenia Czartoryskich.

Kościół Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, 1610 r. (Klewań)
 
 
Kościół Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, 1610 r. (Klewań)
 
 
Kościół Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, 1610 r. (Klewań)
 
 
Dzwonnica przy kościele Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, 1610 r. (Klewań)


Ostatnim miejscem, jakie zwiedzamy w Klewani, jest oczywiście Tunel Miłości. Jest to po prostu bocznica kolejowa prowadząca do jakiś zakładów, która obrosła szczelnie gęstymi krzakami tworząc charakterystyczny tunel. Nie dane jest nam jednak nacieszyć się w pełni tym miejscem, ponieważ przychodzi kolejna burza. Podjeżdżamy jak najbliżej się da, dosłownie na kilka fotek, bo deszcz leje przeokropnie.

Tunel Miłości (Klewań)
 
 
Tunel Miłości (Klewań)
 
 
Tunel Miłości (Klewań)
 
 
Tunel Miłości (Klewań)


W związku z kolejnym mokrym zakończeniem dnia znów jesteśmy zmuszeni do szukania noclegu pod dachem. Trafiamy do drewnianej "osady", umiejscowionej na dość sporym terenie, na którym znajduje się pełno dziwnych rzeźb.






Część V

Komentarze