Brzegiem Morza Czarnego, wyprawa pierwsza (część II)

Część I

Gliniastą plażą, wśród totalnej dzikości, zmierzamy w kierunku wsi Fontanka. Niestety, pogoda z każdą chwila się pogarsza. Na zmianę świeci słońce i pada ulewny deszcz. Jednak przemy naprzód wytrwale.

Morze Czarne, okolice Fontanki

Morze Czarne, okolice Fontanki


Niewygody związane z padającym deszcze nadrabiają mijane po drodze, bardzo ładne miejsca.

Morze Czarne, okolice Fontanki

 Morze Czarne, okolice Fontanki

Morze Czarne, okolice Fontanki


Będąc już na wysokości Fontanki zaczynamy szukać przejścia do wsi. Znajdujemy wykute w glinie schodki, które znajdują się obok jakiejś wydrążonej w skarpie pieczary i wodospadu.

Wodospad i pieczara (Fontanka)


Wchodząc do samej miejscowości wpadamy od razu na sklepobar z, niestety, zwiniętym podsklepiem. Lokalsi jednak zorganizowali sobie miejsca we własnym zakresie. Za taborety w tym miejscu służą plastikowe skrzynki po piwie, obłożone szczelnie grubą warstwą kartonu.

Sklepobar (Fontanka)


Z racji późnej godziny i fatalnej pogody podejmujemy decyzję, aby noc spędzić gdzieś pod dachem. Na Bukingu udaje mi się wyszukać pokoje w samej Fontance, za bardzo przyzwoite pieniądze. Nocleg w takim miejscu bardzo się przyda - pozwoli wysuszyć dużo mokrych rzeczy. Po około 20 minutach dochodzimy do domku, w którym wynajęliśmy miejsca. Gospodarzem jest bardzo uprzejmy pan, wszystko nam pokazuje i objaśnia. Widząc nasze oblepione gliną buty wskazuje miejsce z kranem, gdzie możemy pozbyć się tego niechcianego balastu. W tym momencie nadchodzi potężna burza, która definitywnie przekreśla wszelkie pomysły o spędzeniu wieczoru gdzieś w plenerze. Kombinujemy co robić, bo w domu siedzieć nie chcemy. Otwieram mapę i orientuję się, że wcale nie uszliśmy daleko od Oszołoma, do którego wyprawę organizowaliśmy dzień wcześniej. Decydujemy, że to tam właśnie pojedziemy. Już po chwili gospodarz zamawia dla nas taksówkę. Przyjeżdża stary, zdezelowany VW Transporter. W centrum handlowym jemy kolację, po czym wracamy tym samym ogórkiem na kwaterę. Nazajutrz po śniadaniu wyruszamy w dalszą drogę. Staramy się znów dotrzeć nad morze. Idziemy przez dzikie wysypiska śmieci i powypalane ugory. Za ładnie nie jest. Wreszcie w oddali zauważamy jakieś drewniane schodki i na nie się kierujemy. Mijamy jeszcze dość pokaźnych rozmiarów osuwisko. Utworzyło się jakieś 50 m od kilkupiętrowego bloku z płyty. Natura nieubłaganie zbliża się do zatrwożonych mieszkańców. Przed wyjazdem czytałem, że gdzieś na wybrzeżu początkiem 2018 roku od stałego lądu oderwał się pas o długości prawie 1,5 km.

Osuwający się ląd (Fontanka)

Za jakiś czas wszystko z prawej strony zostanie oderwane (Fontanka)


Docieramy do wcześniej zauważonych schodków. Ogólnie w trawie miejscowi porobili drewniane chodniki, bo po prostu nie sposób poruszać się bezpośrednio po gliniastych klifach. Schodzimy już bezpośrednio do morza.

Drewniane schody na gliniastym klifie (Fontanka)


W tym miejscu lokalsi zrobili sobie plażę. Jest nieźle utrzymane miejsce do kąpieli, stanowiska do grillowania, ławeczki. Obok w wodzie leży wrak jakiegoś statku albo barki. Wrak to w sumie zbyt duzo powiedziane. Po prostu jego szkielet. Robimy sobie przerwę.

Wrak okrętu (Fontanka)


Po krótkim postoju lecimy dalej. Skalistym brzegiem dochodzimy do metalowych schodków, prowadzących na daczowe osiedle. W oddali znajduje się jakaś baza wojskowa. Doskonale widać duży radar.

Dacze i radar (Fontanka)

Dacze i radar (Fontanka)


Wchodzimy na dacze. Okazuje się, że to domki osób posiadających jakikolwiek sprzęt do pływania. Dacze w tym miejscu składają się z dwóch pięter. Na parterze mamy garaż na łódkę, skuter czy motorówkę, a na pięterku coś na kształt salonu, niejednokrotnie z wielkimi niemalże na całą ścianę, przeszklonymi drzwiami i dużym balkonem. Miejsce jest bardzo przytulne. Wychodząc z osiedla natrafiamy na zamkniętą bramę i stróża, który nie może się nadziwić jakim cudem tutaj weszliśmy. System złamany.

Nadmorskie dacze (Fontanka)

Skrzynka na listy na jednej z dacz (Fontanka)


Bazę wojskową omijamy idąc polnymi drogami, a za nią kierujemy się znów nad brzeg. Tym razem, oprócz walki z kilogramami gliny na podeszwach butów, toczymy także bój z wysokimi na 2 m szuwarami.

Wybrzeże gdzieś za Fontanką


Udaje się nam w końcu przedrzeć się przez gąszcz badyli. Widoki znów wspaniałe.

 Wybrzeże gdzieś za Fontanką

 Wybrzeże gdzieś za Fontanką

Wybrzeże gdzieś za Fontanką


Z zapartym tchem dochodzimy do wsi Wapniarka. Można powiedzieć, że głównym jej miejscem jest krótka plaża, ciągnąca się może z 800 m wzdłuż sztucznej mierzei, oddzielającej od morza Wielki Liman Adżalykski. Tutaj także przerzucono drogę T1606.

Plaża w Wapniarce


Na plaży robimy postój. Wokół nas pustki. Kilka osób przyjechało samochodami i rozbija namioty. Gdzieś w oddali słychać muzykę dobiegającą od strony budek z piwem, a raczej tylko jednej budki. Idziemy tam i kupujemy kilka rzeczy od bardzo gadatliwej ekspedientki, która chce wiedzieć po prostu wszystko.

Na plaży (Wapniarka)

Biwak (Wapniarka)


Po przerwie ruszamy dalej, ale nie udaje się nam nawet wyjść z plaży. Przychodzi kolejna ulewa. Całe szczęście znajdujemy schronienie w drugim piwnym namiocie. Obsługa jest zajęta skręcaniem i chowaniem ław, dlatego obsługują nas  nieco niechętnie. Gwoździem do trumny jest dla nich to, że jesteśmy zmuszeni rozłożyć jeden stół i kilka krzeseł żeby po prostu mieć gdzie usiąść. Deszcz, mimo że obfity, przechodzi szybko i możemy iść dalej. Zaraz za knajpą wpadamy na wysypisko plażowych śmieci, które walają się w jakiejś dziwnej półrurze. Przypomina mi to trochę dolną część samolotowego kadłuba.

Śmieci w samolotowej rynnie (Wapniarka)

Teraz kawałek musimy przejść asfaltem. Wspinając się pod górkę przechodzimy obok miejscowości Nowa Dofiniwka, gdzie zaopatrzamy się w przydrożnym sklepobarze. Kawałek dalej natrafiamy na obelisk ku czci radzieckich żołnierzy odbijających Odessę z rąk Niemców.

Obelisk (Nowa Dofiniwka)

Następną miejscowością jest Czornomorskie. Jest to dość nietypowe miejsce. Ani wieś, ani miasto. W jego skład wchodzą stare, odrapane bloki i nic więcej. Całość otoczona jest betonowym, wysokim płotem, w którym jest mnóstwo powyrywanych przęseł. Wiąże się to z tym, że Czarnomorskie jeszcze 20 lat temu było wojskowym miastem zamkniętym. Miejscowość jest dosłownie otoczona z każdej strony ogromnymi bazami, hangarami i innymi militarnymi budynkami, z których część jest opuszczona. Po aneksji Krymu przez Federację Rosyjską, w czornomorskim garnizonie zwiększono kilkukrotnie liczbę żołnierzy. Z trudem udaje nam się znaleźć miejsce, gdzie możemy zjeść coś na ciepło. Po kolacji idziemy szukać miejsca na biwak. Jest już zmierzch, więc staramy się to zrobić jak najszybciej. Tylko jak, biwak pośród obskurnych bloków? Raczej nie. Idziemy najszybszą drogą nad brzeg morza. Po drodze walają sie sterty śmieci. Zaraz za nimi wchodzimy na otwartą przestrzeń. Po ukształtowaniu terenu poznaję, że znajdujemy się na obszarze przygotowanym do przyszłej budowy luksusowych domów - tak samo zaprojektowanym jak tereny w Kryżaniwce i Liskach. Glina znów mocno daje się we znaki. Całe szczęście przy morzu znajdujemy mini-plaże i decydujemy się rozbić na jednej z nich. Rozpalamy nawet ognisko, ale gaśnie po jakiejś godzinie z powodu braku paliwa. Dookoła same trawsko, drewna brak. Wpadam na pomysł żeby się wykąpać. Wchodzę do wody, która jest cieplejsza niż powietrze i idę, idę, idę... I nic. Wody cały czas po pas. Kiedy już ledwo co widzę tlące się na plaży ognisko, podejmuję decyzję o powrocie. Po prostu obawiam się, że stracę orientację na tej mieliźnie.

Biwak na plaży (Czornomorskie)

Nazajutrz budzą nas jakieś głosy. Wychylam sie z namiotu i widzę kilku wędkarzy i chodzącego między nimi faceta. Podchodzi on do nas i bardzo dużo gada - o sobie, rodzinie, że ma chatę w Kijowie, że zaprasza, a ci trzej to łowią dla niego. Następnie opowiada nam niezbyt krótką historię Ukrainy i Krymu, wypija ze mną łyka koniaku i znika. Zostawia jednak kartkę z numerem telefonu - jak będziecie w Kijowie, dajcie znać!

Po niedługim czasie zwijamy namioty i ruszamy. Mam nadzieję natknąć się na jakąś opuszczoną bazę, jednak dookoła tylko wypalona trawa, śmieci i resztki betonowego płotu. Tu kiedyś coś było, bo co chwilę znajdujemy ciekawe przedmioty

Pomilitarne artefakty (Czornomorskie)

Na jednym z zachowanych przęseł betonowego muru, bardzo prosty w budowie i niesłychanie skuteczny system antywłamaniowy.

Brutalny, acz skuteczny, system antywłamaniowy (Czornomorskie)

Drogę znów zagradza nam willowe osiedle. Tym razem mur jest solidny, z cegieł, więc nie ma możliwości przebicia się przez jakąś dziurę. Większość baz minęliśmy, więc albo pójdziemy dalej, albo wrócimy do Czornomorskiego i trochę się pokręcimy wśród wojskowych budynków. Postanawiamy wrócić i przy okazji uzupełnić zapasy.

 Wjazd na willowe osiedle (Czornomorskie)

W drodze do centrum miasteczka mijamy jednostkę za jednostką. I z prawej i z lewej strony. Pomiędzy nimi przemieszcza się sporo żołnierzy. Kursują najczęściej do sklepobaru.

Kurs jednostka - sklepobar (Czornomorskie)

Przed samym centrum odbijamy od głownej drogi w stronę zapuszczonych budynków i chaszczy. Zaczyna robić się dobry klimat.

 Czornomorskie
 
Czornomorskie

Zaraz za ruinami bliżej nieokreślonego czegoś, wchodzimy na blokowisko. Zaczyna się obskur, który poprzedniego dnia mieliśmy okazję oglądać z daleka.

Blokowisko (Czornomorskie)

Na osiedlu mieszka stado kotów. Są dosłownie wszędzie - na klatkach schodowych, w doniczkach, pod krzakami i ławkami. Jednak najwięcej siedzi po prostu na karoseriach samochodów. I to nie na nagrzanych od silnika maskach. Leżą także na dachach i bagażnikach. Wszędzie gdzie się da.

Kot z Ładą (Czornomorskie)

Po zakupach wychodzimy z centrum bloków znów na główną drogę. Robię jeszcze zdjęcie wjazdowi - w miejscu kwiaciarni ewidentnie była wartownia, biuro przepustek i szlaban.

Kiedyś w tym miejscu znajdował się wjazd do miasta (Czornomorskie)

Przyszła pora na eksplorację budynków wojskowych. Jesteśmy trochę rozczarowani ponieważ wszystko jest pozamykane i strzeżone. Nawet wyrwa w betonowym płocie nic nie znaczy, bo za nią zawsze kogoś widać. Mam ponadto wrażenie, że przekazują sobie informację o jakiś kręcących się ludziach z plecakami, bo ewidentnie przy każdej bramie jesteśmy obserwowani przez 3-4 żołnierzy, czasem nawet przez lornetkę. Z oczywistych względów zdjęcia robimy z partyzanta i jest ich niestety niewiele.

 Opuszczone jednostki wojskowe (Czornomorskie)

Opuszczone jednostki wojskowe (Czornomorskie)

 Opuszczone jednostki wojskowe (Czornomorskie)

Opuszczone jednostki wojskowe (Czornomorskie)

Byłem przekonany, że gdzieś będzie dało się wejść, jednak nic z tego. Zostawiamy za sobą wojskowe hangary i idziemy dalej wzdłuż asfaltowej drogi. Na wzniesieniu znajdują się dwa pomniki. Pierwszy to dwie olbrzymie armaty mające upamiętniać jeden z wielu radzieckich desantów, jakie miały miejsce na wschód od Odessy w 1941 r.

Pomnik (Czornomorskie)

Drugi pomnik postawiono ku pamięci bohaterskich górników. Napis głosi: "W tym miejscu, w nocy 25 sierpnia 1941 roku, 250 donieckich górników poległo bohaterską śmiercią, zatrzymując natarcie faszystów na Odessę".

Pomnik donieckich górników (Czornomorskie)

Około 200 m za pomnikami, na dzikiej łące, znajdują się pozostałości bunkrów i stanowisk ogniowych 412 Baterii Obrony Wybrzeża. Są one ze sobą połączone systemem podziemnych korytarzy. Każde stanowisko armatnie składa się z miejsca, w którym armata się znajdowała, oraz kilku pięter podziemnych pomieszczeń przeznaczonych dla obsługi działa. Eksplorujemy część korytarzy, jednak staramy się nie zapuszczać wgłąb z obawy przed pogubieniem się.

 Stanowisko 412 Baterii Obrony Wybrzeża (Czornomorskie)

Stanowisko 412 Baterii Obrony Wybrzeża (Czornomorskie)

 "412 Baterii Obrony Wybrzeża, 1941 r. Nie śmiećcie, szanujcie poległych, bądźcie ludźmi" (Czornomorskie)

Stanowisko 412 Baterii Obrony Wybrzeża (Czornomorskie)

Stanowisko 412 Baterii Obrony Wybrzeża (Czornomorskie)

Idziemy dalej drogą asfaltową w kierunku wsi Hryhoriwka. Z daleka znów widać bloki. Okazuje się, że to inna dzielnica Czornomorskiego. Więc z byłego wojskowego, zamkniętego miasta jeszcze nie wyszliśmy.

Druga część blokowiska (Czornomorskie)

Druga część blokowiska (Czornomorskie)

Po przejściu blokowiska robimy przerwę przy budkowatym sklepie.

Sklep na blokowisku (Czornomorskie)

Jako, że tuż obok nas znów przebiega główna droga, postanawiamy przejść nią kawałek za blokową dzielnicę Czornomorskiego. Wychodzimy wprost na kiosko-przystanek.

Kiosko-przystanek (Czornomorskie)

Kiedy ostatnie bloki mamy gdzieś za plecami, skręcamy znów w stronę morza. Między chaszczami zauważamy stare, opuszczone budynki. I to jest strzał w dziesiątkę. Całkiem przypadkiem znajdujemy się w jakiejś starej, zapomnianej jednostce. Większość budynków jest zniszczona i zawalona, po niektórych zostały jedynie fundamenty. Wybieramy najatrakcyjniejszą budowlę i wchodzimy do środka. Naszym oczom ukazują się ściany pełne ciekawych malowideł.

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)

Zostajemy w budynku trochę dłużej aby nacieszyć oczy, następnie staramy się dojść nad morze.

Opuszczona jednostka wojskowa (Czornomorskie)


Komentarze